Czy gratisy w przedsprzedaży to obowiązek czy opcja?


Samsung właśnie pokazał światu nową linię swoich flagowych urządzeń z rodziny S20. Wiemy już, że gdy zdecydujemy się na zakup smartfona w przedsprzedaży, dostaniemy miły prezent w postaci słuchawek Galaxy Buds+. Tu rodzi się pytanie: to obowiązek czy jedynie możliwość, którą producenci mogą rozważyć?


Słowem wstępu…

W dawnych czasach, kiedy smartfony dopiero podbijały rynek, absolutnie nikomu nie śniło się nawet o jakichś gratisach. Powiem więcej. Jeśli ktoś dostał od znajomego smycz z logo swojego ulubionego producenta, to był naprawdę wielkim szczęściarzem. Rzecz działa się w czasach, kiedy ceny smartfonów dopiero zbliżały się do kwoty dwóch tysięcy złotych. I – owszem – mówimy tu o tych najmocniejszych telefonach, które kiedyś były wyznacznikiem jakości.

Bardzo zbieżna polityka w zakresie gratisów szła wtenczas w parze z wieloma różnicami natury technicznej. Różne firmy stawiały na innych producentów procesorów, a nakładki systemowe różniły się od siebie diametralnie. Paradoksalnie, to właśnie dla nakładki – na przykład rewelacyjnej HTC Sense – ludzie potrafili kupić wybrany produkt. Nawet wtedy, gdy miał on nieco gorszą specyfikację techniczną „na papierze”. Te czasy odeszły do lamusa.

Game changer? Sony!

Wydaje mi się, że w ujęciu gratisów wiele osób długo będzie rozpamiętywać pamiętną promocję, jaką zorganizowało Sony. Kilka lat temu, przy zakupie flagowej Xperii, można było dostać w gratisie konsolę PlayStation Slim, której wartość w tamtych czasach kręciła się koło tysiąca złotych. Znam wiele osób, które zdawały sobie sprawę z tego, że pod kilkoma względami Xperia jest telefonem słabszym od konkurencji, jednak kupiły ten smartfon tylko po to, by cieszyć się konsolą.

Konkurencja nie mogła pozostać obojętna. Jakiś czas temu LG dawało telewizor gratis, Xiaomi także nie stroniło od ciekawych, darmowych gratisów. Na tę nutę wielokrotnie grał też Huawei, który w ten prosty sposób nieco podciągnął ilość tabletów ze swoim logo, które pojawiły się na rynku. No i wreszcie, Samsung. Producent z Korei Południowej także dołączył do tego grona, już od kilku lat prezentując użytkownikom jakieś ciekawe gifty o niezłej wartości. Wydaje mi się jednak, że mało która firma zbliżyła się do tego, co dało fanom Sony.

Niestety, ale ktoś powiedział „STOP”

Problem z użytkownikami smartfonów jest jeden. Jeśli raz zobaczą, że mogą mieć za darmo jakiś ciekawy przedmiot, akcesorium, to później rok w rok będą chcieli więcej. Nie generalizuję, jednak to dość prosta zależność psychologiczna. Tak samo wyglądałoby to w innych segmentach rynku, na przykład w motoryzacji czy AGD. Skoro za darmo dostaliśmy coś o wartości powiedzmy, że 500 złotych, to dlaczego w kolejnym roku producent miałby kusić nas prezentem o mniejszej wartości, prawda? Przecież to byłby regres.

Należy mieć też na uwadze, że ceny telefonów rosną z roku na rok. Mało który producent jest w stanie zaoferować sensownie wyposażonego flagowca za mniej niż dwa tysiące złotych. Wyróżnia się tutaj Xiaomi, jednak inni dostępni w Polsce producenci najwyraźniej nie chcą grać w tę grę. I tak, ceny wyższe niż trzy tysiące złotych za flagowca nie dziwią już nikogo, a producenci stopniowo przyzwyczajają nas do przekroczenia psychologicznej bariery czterech tysięcy złotych za telefon. O wyższych kwotach nawet nie będę wspominał.

Skoro wiele urządzeń różni się między sobą jedynie logo i kilkoma detalami, może warto byłoby jednak pójść w gratisy o jak największej wartości nieco szerzej? Skoro użytkownicy ufają producentom smartfonów na tyle, że zostawiają u nich spory worek z pieniędzmi, to może i producenci powinni zacząć grać w ten sam sposób. Jasne, byłoby bardzo miło. Odnoszę jednak nieodparte wrażenie, że na tym polu przez długi czas nikt nie wychyli się tak mocno, jak Sony, które rozdawało konsolę do gier.

A szkoda 😉