Czy składane smartfony to melodia przyszłości?


Branża mobilna musi ewoluować, by przetrwać. Raz na jakiś czas globalni producenci serwują nam jakąś nowość, która potrafi zaszokować, a czasem zdarzają się bolesne porażki. Czy składane urządzenia mobilne to przyszłość, czy tylko jeden z jej wariantów?


Rozpoczynając…

Jakie największe innowacje, jakie pojawiły się w branży telefonów komórkowych, a później smartfonów potrafilibyście wymienić? Ja wskazałbym na zasięg 4G/LTE, smartfony oraz złożone matryce aparatu głównego. Podejrzewam, że część z Was zasugerowałoby pierwszego, rewolucyjnego iPhone’a, a jeszcze inni skupiliby się na Androidzie czy tragicznej porażce Windows Phone. To absolutnie świetna sprawa, że na przestrzeni ostatnich lat tych innowacji było tak wiele, że możemy wybierać i wybierać.

Mimo wszystko, jako czujny obserwator tego segmentu rynku, zdecydowałem się tym razem odpuścić i nie zamierzam punktować ani Microsoftu ani Symbiana czy Nokii, gdy ta stała w rozkroku, nie wiedząc, czy rozwijać MeeGo czy dać się porwać magii mobilnych okienek. Uważam, że pod pojęciem innowacji należy raczej szukać tych pozytywnych aspektów. Takich, które sprawiają, że codzienność staje się nieco lepsza.

Właśnie z tej perspektywy niezwykle doceniam rewolucję, jaka w ciągu ostatnich kilku lat przetoczyła się przez branżę w aspekcie aparatów fotograficznych. Rozpoczynaliśmy tę przygodę od rasowej pikselozy, gdzie trudno było doszukać się precyzyjnego odwzorowania wielu kształtów czy przedmiotów. Dziś możemy fotografować księżyc, potrafimy nagrywać wideo w zwolnionym tempie, a rozdzielczość w aparatach skoczyła z 0,5 Mpix do 108 Mpix. To jak przejście z epoki kamienia do ery przemysłowej.

Kolejny przełom jest tuż tuż?

Dobrze, jesteśmy w erze przemysłowej smartfonów. Nie wszystko jest jeszcze idealne, ale świetnie widać trend, ku któremu będziemy teraz podążać. Mamy kilka dobrze rokujących gałęzi, na czele z grafenem, który może na nowo przywrócić nam fenomenalne baterie, które potrafią wytrzymać nawet i tydzień z dala od ładowarki. Widać też wielkie ambicje producentów w zakresie wyciśnięcia z matryc foto czegoś ekstra.

Nawet tak powściągliwe marki jak Sony czy Google, które wydaje swoją autorską linię telefonów Pixel, dostrzegają, że jedno, a nawet dwa moduły aparatu nie zawsze wystarczą. Zgodnie z najnowszymi plotkami, Xperia Zero ma zaoferować heksa-aparat, w skład którego będzie wchodzić aż sześć matryc. Pachnie to pewnego rodzaju rewolucją, zwłaszcza jak na Sony. No i wreszcie, kwestia wyświetlaczy. To najważniejsza kwestia, którą warto w tym felietonie zaakcentować.

Płynnie przeszliśmy z formatu 16:9 do 19/20:9. Ekrany stają się coraz dłuższe, sprawiając przy tym wrażenie coraz węższych. Tutaj również wypada przypomnieć Wam o tym, że to Sony jako pierwsze postawiło na moduł w „kinowym” formacie 21:9. Trend podłapała Motorola, która także wydaje urządzenia oferujące takie parametry wyświetlacza. Ale to nie jest największa nowość. Oto bowiem, 2019 rok to czas, kiedy po długim czasie czekania, dostaliśmy aż trzy urządzenia, które oferują składany wyświetlacz.

Kolejno mówimy o Samsungu Galaxy Fold, Huawei Mate X oraz – dość niespodziewanie – Motoroli Razr 2019. Za rogiem czai się jeszcze LG, jednak odnoszę takie nieodparte wrażenie, że urządzenie od LG raczej nie tyle co oferuje dwa ekrany jako takie, co skupia się na połączeniu filozofii smartfona z palmtopem. Starzy wyjadacze zapewne kojarzą tego typu sprzęty i nie zdziwię się, jeśli część z Was ma takie same odczucia, jak ja. Młodsi czytelnicy mogą przeczytać o tym, czym były palmtopy w czeluściach internetu 🙂

…co dalej?

Pytanie, jakie w tym miejscu trzeba sobie zadać to to, czy my, użytkownicy, jesteśmy gotowi na zmianę swoich nawyków. Przez ostatnie dziesięć lat z uporem godnym lepszej sprawy firmy tworzyły ekrany płaskie (lub w większości płaskie), które różniły się technologią wykonania czy rozdzielczością. Można więc stwierdzić, że w pewnym sensie smartfony były urządzeniami dwuwymiarowymi. Można je wręcz przyrównać do prostych platformówek 2D, jakie znamy ze starych konsol.

Składane smartfony, gdzie ekran jest elementem, który zgina się i oferuje wybrane funkcje w zależności od swojego ułożenia, to próba przestawienia naszych nawyków na strukturę trójwymiarową. Odnoszę nieodparte wrażenie, że nawet gdyby pominąć bardzo wysokie koszta zakupu takich telefonów, to wielu użytkowników nie byłoby zainteresowanych wymianą swoich „płaskich” telefonów. Jasne, spory odsetek zapewne by się skusił, jednak typuję, że wiele osób szybko zatęskniłoby za swoimi starymi telefonami.

Czy każda rewolucja jest nieunikniona?

Rozpocząłem od porównania obecnych telefonów do ery przemysłowej, kiedy elastyczność świata była tak duża, że można było wybierać niemal dowolny kierunek, który ma się szybko rozwijać. Odnoszę nieodparte wrażenie, że w nadchodzących latach użytkownicy smartfonów nie dostaną aż tak dużej dawki swobody. Rynek telefonów już teraz jest bardzo spolaryzowany i w dużej mierze monotonny.

Powiedziałbym, że sukces składanych smartfonów zależy nie tyle co od nas samych, ale od tego, z jakim uporem producenci będą nakłaniać nas do zaakceptowania tego typu konstrukcji. Podobna historia wydarzyła się w początkach branży mobilnej, kiedy to w ciągu kilku lat wszyscy szanujący się producenci zrezygnowali (lub niemal zrezygnowali) z telefonów z fizyczną klawiaturą. Ktoś uznał, że wielki, szklany ekran jest lepszy, a my wszyscy – ze mną na czele – uznaliśmy, że ten tok myślenia wcale nie jest taki zły.

Z tego też względu, chyba trochę wbrew samemu sobie, będę musiał zacząć oswajać się ze składanymi ekranami w smartfonach. Powiem więcej, to, co prezentuje sobą Motorola Razr 2019 wygląda naprawdę nieźle. Wydaje mi się, że to ciekawy kierunek, który inny producenci szybko spróbują zaadoptować na swoją korzyść. Zatem moi drodzy, uczcie się i czytajcie nowości ze świata branży mobilnej. Jeśli macie możliwość, bawcie się tymi składanymi telefonami w centrach handlowych.

Ostatecznie, gdy za jakiś czas staną się one czymś powszechnym, odrobina wprawy zadziała na Waszą korzyść i oszczędzi Wam nieco nerwów i czasu niezbędnego do nauki i poznania zasad funkcjonowania tego typu urządzeń 🙂