Huawei Mate 30 Pro – czy w 2020 roku wciąż warto?


Huawei Mate 30 Pro to taki trochę przełomowy telefon dla tego producenta. Pod kątem fotografii mobilnej udało zbliżyć się do perfekcji, jednak brak usług Google dla wielu osób dyskwalifikuje ten sprzęt. Czy można na nim komfortowo pracować? Sprawdziłem.


Na początku chcę podkreślić, że urządzenie jest ze mną już przez pewien czas, więc jest to opinia wygłaszana po czasie. Wydaje mi się, że to ważny wątek w całym tym tekście, dlatego już teraz chcę położyć na tę kwestię spory nacisk. Nie instalowałem tez usług Google. Pracuję na tym „co fabryka dała”, czyli po prostu ograniczam się do ekosystemu HMS, który producent rozwija w zdecydowanie dobrym kierunku. Zaczynajmy.

Obudowa w Huawei Mate 30 Pro

Telefon jest przepiękny. Jego linia, obłe kształty i design aparatu głównego to perełka, która jest dla mnie wyznacznikiem najwyższej jakości. Mówiąc szczerze, nie spotkałem się chyba z ładniejszym urządzeniem na przestrzeni ostatnich lat. Ciekawym, ale udanym, zabiegiem jest rezygnacja z klawiszy regulacji głośności, które zastępuje gest, jaki trzeba wykonać na ekranie smartfona. Po dłuższym czasie z tym telefonem, zapewniam Was, że jest to intuicyjne rozwiązanie, którego można się nauczyć.

Obudowa nie zebrała jeszcze ani jednej ryski, jednak po stronie wad muszę odnotować, że smartfon ślizga się jak szalony. Cóż, szklana bryła pozwalała domniemywać, że tak to będzie wyglądać, jednak wiele konkurencyjnych marek poradziło sobie na tym polu lepiej. Gorąco zachęcam Was do zabezpieczenia urządzenia jakimś casem czy kaburą, bowiem wydaje się być kwestią czasu, kiedy zaliczy ono upadek po którym będzie trzeba udać się z nim na serwis. Mimo tej „śliskości”, obudowa zachwyca, a urządzenie bez chwili zawahania uznaję za przepiękne.

Ekran w Mate 30 Pro

Wisienka na torcie. Jest bardzo dobrze, choć do mocno zagiętego ekranu trzeba przywyknąć. Matryca OLED sprawuje się genialnie, efektem czego praca nawet pod intensywne słońce nie stanowi dla Huawei Mate 30 Pro najmniejszego kłopotu. Widać, że jest to sprawdzona technologia, która ewoluowała w dobrą stronę. Mam porównanie z nieco starszą generacją OLED-u i różnica jest widoczna dosłownie gołym okiem.

Trudno dopasować folię ochronną ze względu na mocne zagięcia szkła na bocznych krawędziach, jednak jest to jak najbardziej możliwe. Świetnie radzi też sobie zintegrowany z wyświetlaczem skaner linii papilarnych. Nie spotkałem się jeszcze z szybszym modułem ekranowym. Dobrze działa też obsługa gestów na czele z podwójnym tapnięciem w wygaszony ekran celem jego wybudzenia. Wyświetlacz to poziom flagowy, który na pewno zapewni Wam godziny frajdy. I to pomimo notcha. Na szczęście, dzięki oprogramowaniu producenta, można go „wyłączyć”, czyli po prostu odrobinę zmniejszyć obszar roboczy wyświetlacza. Nie ukrywam, że bardzo ochoczo skorzystałem z tego rozwiązania.

Oprogramowanie układowe

Android 10 i nakładka EMUI 10.0. Wiemy też, że EMUI 10.1 już zmierza do Europy i do Polski. Jest to bardzo dobrze rozwijana nakładka, która stała się jedną z najlepszych na rynku. Jak dla mnie jest to ścisłe TOP3. Procesor Kirin 980 i 8 GB pamięci RAM robią świetną robotę, efektem czego na kulturę działania urządzenia nie można narzekać ani przez moment. Zamienniki dla aplikacji od Google wciąż mają braki, jednak producent robi co może, aby uzupełniać tę listę jak najszybciej.

Mimo wszystko, na początku było mi bardzo trudno funkcjonować bez Gmaila, Google Pay czy Sklepu Play. Można przywyknąć, jednak trzeba liczyć się z tym, że jest to jakby przesiadka z limuzyny do auta miejskiego. I to i to ma cztery koła i kierownicę, ale są jednak pewne subtelne różnice 🙂 Doceniam aplikacje zdrowotne oraz autorską przeglądarkę od Huawei – ta radzi sobie rewelacyjnie. Nie podoba mi się natomiast klawiatura, która w mojej opinii udziela niezbyt dobrych podpowiedzi podczas pisania tekstu. Bez względu na to czy są to SMS-y czy post na naszą tablicę w social mediach.

Jakość dźwięku w Huawei Mate 30 Pro

To jest pięta achillesowa tego urządzenia. Nie ma tutaj portu słuchawkowego 3,5 mm bez którego można wprawdzie funkcjonować, jednak melomani raczej nie przepadają za takimi rozwiązaniami. Jakby tego było mało, ilość ustawień dźwięku jest delikatnie mówiąc niewielka. Nie można pobawić się z personalizacją ani skorzystać z kilku gotowych schematów jakości brzmienia. Szukałem, szukałem i niestety nie znalazłem.

Niezmiernie drażni to, że tak wybitny telefon ma tylko jeden głośnik. Gra on dobrze, ale dźwięk jest dość płaski. Uważam też, że maskownicę można zbyt łatwo zakryć dłonią, w wyniku czego jakość dźwięku z flagowca ulega jeszcze większej degradacji. Nie wiem dlaczego Huawei stroni od układów stereofonicznych. W tak wysoko lokowanym w portfolio marki telefonie aż prosi się o dodanie trybu stereo z prawdziwego zdarzenia.

Biometryka

Skaner linii papilarnych działa rewelacyjnie. Chciałbym się do czegoś przyczepić, ale po prostu się nie da. Jest wzorowo ulokowany, zawsze pod palcem, ma odpowiednio duży obszar roboczy, a na dodatek jest szybki. Jeśli komuś wciąż mało zalet, to dopowiem tylko, że jego animacja jest świetna i pokazuje, że producent podszedł do tego telefonu całościowo, bez chodzenia na skróty. Nie można się do niczego przyczepić.

Równie dobre zdanie mam o technologii rozpoznawania twarzy. Działa bezbłędnie i jest oszałamiająco szybka. Nawet w nocy. To, co mnie zaskoczyło to jej przewidywalność. Nie ma znaczenia, czy stałem pod słońce czy w półmroku. Czy miałem czapeczkę z daszkiem czy nie. Telefon rozpoznawał mnie bardzo szybko. Z równowagi wytrąciła go tylko maseczka antybakteryjna, jednak to było jak najbardziej do przewidzenia. Podsumowując – rewelacja.

Aparat w Mate 30 Pro

Jak pisałem wcześniej, dla mnie jest to kwintesencja świetnej optyki. Kolory są żywe, nasycone ale niespecjalnie przekłamane. Pamiętam, że Huawei P9 i P10 miały tendencje do przejaskrawiania barw. Tutaj tego nie ma. Jasne, można upiększyć fotkę na dziesiątki sposobów, a filtry, jakie odnajdziemy w aplikacji aparatu to wciąż znak rozpoznawczy producenta, jednak widać ogromnie duży profesjonalizm w tej matrycy.

Fotografia nocna to perełka. Automatyczny dobór czasu naświetlania dla fotek nocnych działa bardzo dobrze. Zresztą, warto dokupić statyw i pobawić się w 32-sekundowe naświetlanie nieba. Efekty są świetne. Kamera selfie również trzyma wysoki poziom chociaż warto zachować umiar z filtrami. Jeśli zbyt mocno wygładzicie twarz, zaczniecie wyglądać nienaturalnie. Nie jest to jednak wada jako taka. Ostatecznie, stopień redukcji zmarszczek każdy ustawia samodzielnie, prawda?

Huawei Mate 30 Pro – krótkie podsumowanie

Przyjęło się twierdzić, że smartfon z Androidem to synonim urządzenia z usługami Google. Huawei został zmuszony do sprawdzenia tych słów w praktyce. Mimo braków, widać, że firma ma dobre pomysły, które potrafi szybko wdrożyć w życie. AppGallery nie świeci już pustkami. Pojawiają się sensowne zamienniki, a nawet dedykowane wersje oficjalnych aplikacji bankowych, jakie występują w Polsce. Mimo wszystko, liczcie się z tym, że to nie jest produkt ukończony. Do pełnego rozwojuAppGallery brakuje jeszcze naprawdę sporo.

Jeśli jednak zdołacie obejść się bez Gmaila czy Sklepu Play, dostaniecie świetnie wyceniony, genialny pod kątem designu i fotografii mobilnej telefon, który bez chwili zawahania uznam za najlepszy z najlepszych. Strzałem w kolano jest pojedynczy głośnik, jednak jest to chyba jedyna duża wada, która bezpośrednio zależała od Huawei. W każdym innym aspekcie telefon broni się i mimo upływu czasu zdecydowanie zasługuje na uwagę. Brawo Huawei!