Huawei Y6 2018 – recenzja budżetowca ze świetnym ekranem

Huawei Y6 2018 – recenzja budżetowca ze świetnym ekranem

Huawei prężnie działa w zasadzie w każdym segmencie mobilnego rynku. Firma z powodzeniem rozwija zarówno flagowce z rodziny Mate i P20, jak i szereg nieco tańszych urządzeń, które zazwyczaj mają w nazwie dopisek „Lite”. A gdzieś w dolnej części tego portfolio można odnaleźć urządzenia z rodziny Y – przeważnie tanie, dość popularne w abonamentach. Jednym z takich smartfonów jest naturalnie bohater tego testu: Huawei Y6 2018. Czy warto się nim zainteresować?


Obudowa, użyte materiały, jakość wykonania

Jeśli – z racji wyceny – nie można walczyć topowymi podzespołami, to najprościej wyróżnić się świetnym, niebagatelnym designem, prawda? Huawei przekuł ten pomysł w czyn i trzeba tu uczciwie zaznaczyć, że zabieg wyszedł kapitalnie. Wszystko do siebie pasuje, a za sprawą atrakcyjnego designu, nawet totalnie plastikowa obudowa zdaje się wyglądać jakoś tak bardziej elegancko.

Rozmieszczenie poszczególnych portów i klawiszy funkcyjnych raczej nie zaskoczy Was szeregiem innowacyjnych rozwiązań. Na lewej ramce mamy slot na kartę SD oraz dwa pełne sloty na karty SIM. Nie żadne tam hybrydy. To zdecydowanie atut urządzenia. Górna ramka skrywa wejście na słuchawki audio, a na prawej krawędzi mamy klawisz regulacji głośności oraz Power. Z dołu odnajdziemy pojedynczy, donośnie grający głośnik oraz wejście na ładowarkę w standardzie microUSB.

Na pleckach mamy pojedynczy moduł aparatu głównego. Jest to 13-megapikselowa kamera z dwutonową diodą doświetlającą. W zgodzie z rynkowymi trendami, producent zabudował moduł aparatu w taki sposób, że ten odrobinę wystaje z bryły obudowy. Nie jest to jednak wada, bowiem aparat wystaje niemal niezauważalnie. Na dole obudowy odnajdziecie logo Huawei oraz znaki towarowe.

Huawei Y6 2018 /fot: własne

No i wreszcie, frontowa tafla. Znajdziemy tam mikrofon oraz 5-megapikselową kamerę główną. Co ciekawe, producent – z przeciętnym efektem – przewidział też możliwość odblokowania urządzenia z wykorzystaniem naszej twarzy. Dominującym elementem jest jednak spory ekran, który zamyka się w przekątnej wynoszącej 5,7 cala.

Podsumowując obudowę, muszę zauważyć, że jest naprawdę nieźle. Urządzenie pewnie leży w dłoni, a plastik nie dość, że nie przejawia znaczących tendencji do ślizgania się, to jeszcze jest tworzywem stosunkowo odpornym na palcowanie się. Fajnie też wygląda metalowa obwódka okalająca smartfona, jednak wisienką na torcie jest atrakcyjny design urządzenia. W tym ujęciu smartfon pokazuje się ze zdecydowanie dobrej strony.

Ekran

Jak już wiecie, Huawei postawił na przekątną 5,7 cala. Warto jednak wiedzieć, że jest to wyświetlacz w formacie 18:9, który pracuje w rozdzielczości HD+. Taki zabieg pozwoli Wam liczyć na współczynnik PPI (zagęszczenie pikseli na cal) wynoszący 282 PPI. Nie jest to dużo i trzeba tu o tym wprost powiedzieć. Co jednak ważniejsze, obraz jest ostry, czcionki nie sprawiają wrażenia poszarpanych. Jest całkiem nieźle.

Nie ma co liczyć na pokrycie ekranu warstwą Gorilla Glass, jednak miłym akcentem jest domyślnie położona na wyświetlacz folia ochronna. Sprawia ona wrażenie całkiem solidnej. To miły gest producenta, który z pewnością wielu z Was doceni. A jeśli myślicie o szkle ochronnym, to powinniście wiedzieć o tym, że Huawei Y6 2018 jest w Polsce dość popularny, efektem czego nie powinno być kłopotu z doborem odpowiedniego „szkiełka”.

Huawei Y6 2018 /fot: własne

Ekran świeci jasno, ma całkiem niezłe kąty, a widoczność pod słońce mogę ocenić na mocną czwórkę. Huawei, to firma, której wyświetlacze od długiego czasu przekonują mnie do siebie w niemal każdym urządzeniu i niezmiernie cieszy mnie, że w budżetowym smartfonie firma także pokazała się z dobrej strony. W kwocie zakupu wynoszącej mniej więcej 650 złotych, trudno Y6-tce coś zarzucić.

Bateria Y6

Producent postawił na ogniwo o pojemności 3000 mAh. Dla porządku dopowiem, że nie mamy tu wsparcia dla szybkiego ładowania ani dla trybu indukcyjnego. Najważniejsza rzecz: jak długo pracuje bateria? Szczerze mówiąc, zadowalająco długo. W cyklu mieszanym SoT (czas na ekranie) zwykle może przebić 6 godzin, a na WiFi można ten wynik jeszcze bardziej wyśrubować.

Nie będę zdziwiony, jeśli przeciętny użytkownik Huawei Y6 2018 będzie witał się z ładowarką co półtora-dwa dni. Warto też przypomnieć Wam o tym, że w Menedżerze Urządzenia, w zakładce Bateria, odnajdziecie dwa tryby oszczędzania energii. Jeśli chcielibyście jeszcze bardziej wydłużyć czas działania urządzenia, zdecydowanie warto tam zajrzeć.

System i wydajność

Docieramy do tego miejsca, które zdaje się być piętą achillesową smartfona. Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest tak, że Y6 2018 przycina się zawsze i wszędzie, jednak można czasem odnieść wrażenie, że 2 GB pamięci RAM, to nie był idealny pomysł. Gdy macie uruchomionych kilka aplikacji tła, bądź gdy chcecie szybko wyłączyć jakąś zaawansowaną graficznie grę, musicie liczyć się z klatkowaniem i przestojami.

Sporo daje systematyczne czyszczenie urządzenia z plików tymczasowych oraz planowanie wyłączeń i uruchomień smartfona.Z drugiej strony, w pełni zrozumiem także i tych z Was, którzy będą podchodzić do tego zabiegu sceptycznie. Wszyscy zgodzimy się co do tego, że za 600 złotych nie można kupić rakiety, ale czy nie można kupić urządzenia nieco lepiej zoptymalizowanego? To pytanie pozostanie otwarte.

Podsumowując płynność pracy systemu, odpowiem Wam w dość nietypowy sposób. Dla graczy, którzy wiedzą, że nie kupują urządzenia z wyższej półki – a mimo tego nadal je kupują 😉 – będzie to smartfon, który nauczy Was trochę pokory. Jeśli natomiast jesteś, szanowny czytelniku, typowym użytkownikiem smartfona, który przegląda social media, telefonuje i surfuje po sieci, to sądzę, że ten smartfon będzie zwykle działał w miarę płynnie, na czwórkę.

Z oczywistych względów Huawei nie zdoła przeskoczyć pewnych kwestii technicznych i należy liczyć się z tym, że Y6 2018 będzie do pewnego stopnia smartfonem kompromisowym. Raz jeszcze przypomnę, że zdecydowanie warto raz na jakiś czas wyczyścić pamięć podręczną w Menedżerze Telefonu.

Krótko odnośnie specyfikacji technicznej Huawei Y6 2018:

  • System: Android Oreo z nakładką EMUI 8,
  • Procesor: Snapdragon 425,
  • Układ graficzny: Adreno 308,
  • Pamięć RAM: 2 GB
  • Pamięć na pliki: 16 GB (realnie dla użytkownika ~9,6 GB) z opcją rozbudowy przez slot SD,
  • Bluetooth 4.2,
  • WiFi 802.11 b/g/n.

Funkcje biometryczne

Zakładam, że wielu z Was czekało na wzmiankę o tym, gdzie odnajdziemy skaner. Otóż… nie odnajdziemy go. Huawei zrezygnował z tego modułu, efektem czego Y6 2018 po prostu go nie posiada. Mamy natomiast tryb rozpoznawania naszej twarzy, który – delikatnie mówiąc – działa przeciętnie. Możemy też odblokować nasz telefon przykładowo wzorem bądź hasłem.

Huawei Y6 2018 /fot: własne

Nie zabrakło naturalnie sejfu plików czy blokady wybranych aplikacji. Nie są to jednak funkcje stricte związane z biometryką. Podsumowując ten element urządzenia, wypada napisać dwie rzeczy. Po pierwsze, szkoda że nie ma skanera, ale spokojnie można się bez niego obejść. Po drugie natomiast, funkcja odblokowania urządzenia z wykorzystaniem naszej twarzy to raczej ciekawostka, bajer.

Multimedia i aparat w Huawei Y6

Wypada pochwalić głośnik. Pojedynczy, ulokowany na dolnej ramce moduł gra zaskakująco dobrze i donośnie. Myślę, że wielu z Was może być zaskoczonymi tym, jak fajnie gra to urządzenie. Na słuchawkach smartfon także pokazuje się z niezłej strony. Dźwięk jest czysty, donośny, można nawet doszukiwać się delikatnego podbicia tonów niskich. Jest naprawdę nieźle.

Pojedynczy, 13-megapikselowy aparat główny pozwoli Wam rejestrować materiały wideo maksymalnie w rozdzielczości Full HD. Aplikacja aparatu, jak to zwykle w telefonach Huawei bywa, jest dość rozbudowana. Nawigujecie po niej, przesuwając palcem po aplikacji od lewej do prawej. Na lewej karcie znajdziecie kilka dodatkowych trybów, środkowa karta pozwoli Wam ustawić m.in. diodę doświetlającą  oraz efekt o nazwie „Moc Makijażu”, a na prawej karcie macie możliwość dopasowania rozdzielczości, samowyzwalacza czy detekcji uśmiechu.

Najważniejsza sprawa: jak wychodzą zdjęcia? Cóż. W ciągu dnia, naprawdę dobrze. Można mówić o fotkach ostrych i szczegółowych. Huawei Y6 2018 zdaje się kierować prostą zasadą budżetowców: im więcej światła, tym lepsze zdjęcie. Im mniej… no cóż, wtedy wdają się szumy czy artefakty, ale w urządzeniu z tej półki cenowej nie sposób od tego uciec.

Materiały wideo są niezłe, jeśli macie mocny, stabilny chwyt. Jeśli chcecie kręcić dużo wideo, sądzę że warto zainteresować się selfie stick’iem, który pomoże Wam ustabilizować urządzenie. gdy zamarzy się Wam strzelenie selfie w piękny, słoneczny dzień, to zwykle otrzymacie naprawdę ładne i pełne detali zdjęcie. Gdy jednak będzie pochmurno, pomieszczenie nie będzie dobrze doświetlone lub po prostu będziecie robić zdjęcie po zmroku, nie liczcie na zbyt wiele.

Mając na uwadze kategorię cenową oraz specyfikację techniczną Huawei Y7 2018, jestem w stanie przyznać, że pojedynczy moduł aparatu głównego wywiązuje się ze swojej roli poprawnie. Polecam też poeksperymentować z HDR-em oraz preinstalowanymi filtrami zdjęć. Czasem wychodzą z tego naprawdę ciekawe efekty.

Moduły i łączność

Jest pełnoprawny slot DualSIM, jest wsparcie dla karty SD, jest port audio, Bluetooth i GPS. Czego więcej oczekiwać w telefonie z tego segmentu? Jeśli liczycie na NFC, rozczaruję Was, ale ta technologia nie została zaimplementowana. Oznacza to, że o płatnościach zbliżeniowych można zapomnieć, ale mając na uwadze przeciętną specyfikację techniczną, może to i lepiej?

Co jednak najważniejsze, rozmowy i trzymanie sygnału operatorów nie nastręcza żadnych problemów. Urządzenie pozwala też na płynne przełączanie się między kartami SIM, a w ujęciu łączności WiFi również nie pojawiły się żadne niespodziewane problemy. Telefon czasem trochę zbiera się do złapania sygnału GPS, jednak gdy już go złapie, to wszystko przebiega poprawnie.

Huawei Y6 2018 – jak wypada w podsumowaniu?

Huawei Y6 2018, to telefon, który nie daje się zamknąć w jednoznaczną ocenę: dobry albo zły. Tym, co zaważyło na takim werdykcie jest specyfikacja techniczna, która – jak już wiecie – pod obciążeniem potrafi złapać zadyszkę. Nie oznacza to jednak, że nie jest to smartfon bez jakichkolwiek zalet. Paradoksalnie, atutów również nie brakuje. Rozpoczynając od ekranu, przez DualSIM i baterię, a na zaskakująco dobrym głośniku kończąc.

Huawei Y6 2018 /fot: własne

Nie mogę jednak udzielić Wam jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy warto wydać te 650 złotych na to urządzenie. Wiele zależy od tego, jakim typem użytkownika jesteście i co jest Waszym priorytetem. Spokojnie mogę sobie wyobrazić to urządzenie jako świetną opcję dla przedstawicieli firm czy dla „typowych użytkowników”, którzy dzwonią, SMS-ują i czasem wchodzą na portale społecznościowe.

Jeśli jednak Waszym żywiołem są gry, które wykorzystują środowisko 3D, to chwilami może być troszkę wolniej. Mogą pojawić się lagi i spowolnienia w animacjach. Nie można od tego uciec, przynajmniej do czasu aż Huawei nie wypuści jakiejś aktualizacji, która nieco zoptymalizowałaby soft, który napędza Y6-tkę.

W ostatecznym rozrachunku, nie zdziwię się, jeśli urządzenie zyska sobie całkiem spore grono użytkowników.

Plusy/minusy

+ atrakcyjny wygląd,

+ jasny, zazwyczaj czytelny wyświetlacz…

+ …dodatkowo pokryty przez producenta folią ochronną – miło 🙂

+ zaskakująco donośny głośnik,

+ pełnoprawny DualSIM,

+ aparat, jednak zwłaszcza w ciągu dnia, radzi sobie zadowalająco,

+ całkiem wytrzymała bateria.

 

– kultura pracy pod obciążeniem pozostawia co nieco do życzenia

– brak NFC,

– brak skanera linii papilarnych,

– tryb rozpoznawania twarzy działa przeciętnie, lepiej zabezpieczyć telefon hasłem lub wzorem.