iPhone 8 – czy to dobry zakup w 2020 roku?


Apple iPhone 8 debiutował na rynku jakiś czas temu. Do niedawna można było go traktować jako ostatniego „prawdziwego iPhone’a”. Oczywiście mając tu na uwadze jego design. Czy wciąż warto kupić to urządzenie?


Apple iPhone 8 – obudowa

Podkreślam, że wszystkie uwagi dotyczą urządzenia z lekko licząc dwuletnim stażem, a nie nowego egzemplarza. Telefon podróżuje w dedykowanym etui, ma też naklejone szkło ochronne na wyświetlacz. W takim zestawie nie mogło się stać nic złego, prawda? W dużym skrócie, owszem. Urządzenie kilka razy zaliczyło upadek, a sporą część dnia spędza w damskiej torebce, a więc miejscu, gdzie można znaleźć wszystko, włącznie z kluczami, które mogły porysować sprzęt.

Na szczęście, nic takiego się nie stało. Mając na uwadze, że w miarę prosty case to wydatek rzędu 40 złotych, podczas gdy hartowane szkło ochronne kosztuje nie więcej niż kolejne 40 PLN, zdecydowanie warto zainwestować. Choćby z tego względu, żeby nie musieć później wydawać wielokrotności tej sumy na naprawdę. Rozmieszczenie przycisków funkcyjnych jest świetne, a zdecydowanie docenią je osoby z nieco mniejszymi dłońmi. Tutaj Apple ociera się o perfekcję.

Wyświetlacz w iPhone 8

Wiecie już, że ekran jest chroniony przez szkło ochronne. A jak wypada sama jakość barw? No i wreszcie, czy na tak malutkim ekranie, który ma przekątną wynoszącą ledwie 4,7 cala, da się komfortowo pracować? Owszem, choć nie będą to idealne warunki dla każdego z Was i trzeba to sobie powiedzieć uczciwie. Moja żona jest zachwycona, mimo tego, że wcześniej korzystała z większych smartfonów z 5-calowym ekranem, podczas gdy dla mnie ten ekranik to wręcz droga przez mękę. Nie zabiorę jednak Apple świetnej ergonomii ekosystemu, która pokazała się na dużą pochwałę.

Retina wciąż daje radę. Jest to moduł który cechuje się dużą czytelnością i przejrzystością. Docenicie też dobre możliwości ustawienia jasności maksymalnej oraz komfortu pracy pod słońce. Na tym polu wypada wręcz stwierdzić, że jakość barw w iPhone 8 niemal wcale nie odbiega od tego, co oferuje wiele innych, nowszych smartfonów. Jeśli zaakceptujecie nieduży rozmiar wyświetlacza, powinniście być zadowoleni.

Bateria w Apple iPhone 8

No, tutaj jest ciekawie. Niby wszystko jest w jak najlepszym porządku, jednak po dwóch latach widać już pewne niewielkie spadki w długości pracy na jednym cyklu ładowania. Zasięgnąłem języka i udało mi się ustalić, że te spadki przeważnie oznaczają jakieś 6 godzin pracy na ekranie, co w przypadku mojej lepszej połówki przekuwa się na niemal cały dzień roboczy. Wieczorem czasem telefon wymaga podładowania, jednak nie jest to regułą.

Oczywiście, im więcej social mediów i gier, tym wynik na akumulatorze będzie niższy, jednak to pewnego rodzaju standard, do którego przyzwyczaiły nas wszystkie telefony, bez względu na to, jaki system operacyjny je napędza. Wydaje się, że ocena ogniwa, jakie ma wbudowany iPhone 8 na czwórkę, będzie oceną jak najbardziej odpowiednią. Pamiętajcie tylko o jednym. Jeśli chcecie używać jabłka jako nawigacji w kilkugodzinnej trasie, zdecydowanie warto mieć ładowarkę samochodową 🙂

Oprogramowanie

Jest świetnie. Jeśli są jakieś miejsca, gdzie Apple wciąż wyznacza standardy do których Android nie ma podejścia, to jak dla mnie jest to kwestia aktualizacji i kultury działania systemu po długim czasie. Na iTelefonie żony spokojnie znajduje się jakieś sto aplikacji oraz cała góra plików tymczasowych z przeglądarki czy zdjęć, czy to w galerii czy z poziomu whatsappa lub messengera. Na dobrą sprawę, nigdy nie widziałem, żeby ten telefon choćby złapał zadyszkę. Dla mnie, jako fana ekosystemu Androida, jest to coś niemal niewyobrażalnego.

Apple trzeba też docenić za to, że dba o swoje stare telefony. Aktualizacje wciąż przychodzą i wiele wskazuje na to że obecny rok kalendarzowy firma Tima Cooka wciąż będzie wspierała ósmą generację iTelefonów. To świetna sprawa, zwłaszcza, gdy zdacie sobie sprawę z tego, ile czasu już minęło od premiery tego urządzenia. Brawo, brawo i jeszcze raz brawo, Apple. Nowości, aktualizacje, świetna płynność działania. Czego chcieć więcej?

Multimedia i aparat w iPhone 8

Głośniki. Tu należy się wielki plus. To stereofonia z prawdziwego zdarzenia. Uwielbiam słuchać muzyki na głośnikach (spokojnie, w domu, nie w komunikacji publicznej 🙂 ) i najzwyczajniej w świecie bardzo podoba mi się to, jak ładnie iPhone 8 radzi sobie z różnymi gatunkami muzycznymi. Bez względu na to, czy to spokojna ballada z ekspozycją wokalu czy mocna, rockowa piosenka, brzmienie jest świetne. Tutaj możecie być w pełni spokojni o to, że wciąż jest to bardzo wysoka półka.

Aparat. Oj, temat rzeka. Niby nie jest zły, ale jeśli gdzieś widać, że telefon się starzeje, to właśnie tutaj. Oprogramowanie robi co może, żeby trochę tę starość zakamuflować, jednak te próby są w pewnych okolicznościach skazane na niepowodzenie. Jeśli strzelacie fotkę w kiepsko doświetlonym pomieszczeniu, to po prostu musicie liczyć się z tym, że takie zdjęcie Wam nie wyjdzie. Będzie ono pełne artefaktów, a kontury zazwyczaj są postrzępione.

W ciągu dnia, spoko. O niezłe zdjęcia można być spokojnym. Muszę jednak zauważyć, że jeśli poszukujecie smartfona od Apple z zacięciem fotograficznym, to na Waszym miejscu nie robiłbym sobie po iTelefonie ósmej generacji zbyt dużych nadziei. Kamerka selfie to dla mnie kwintesencja przeciętności. Im więcej światła, tym lepsze zdjęcie. Im mniej, tym fotka będzie gorsza. Proste, a jednocześnie bardzo dobrze podsumowuje możliwości tego aparatu. Pamiętajcie o tym.

Czy w 2020 roku warto kupić iPhone’a 8?

Gdybyście mnie zapytali jeszcze w marcu, powiedziałbym, że mimo średniego (sorry, Apple) aparatu, raczej tak. Bo system działa genialnie, bo stereofonia zachwyca, bo logo czy poprawna bateria. Atuty można mnożyć. Jasne, wady też są, jednak w mojej subiektywnej opinii, wciąż jest ich mniej niż wad. A później, w marcu stało się coś dziwnego. Powiedziałbym, że w pewnym sensie, niespodziewanego. Apple wskrzesiło legendę.

Tą legendą jest iPhone SE 2020. Można go już kupić w sprzedaży rynkowej za cenę rzędu 2100-2200. Nowy telefon z procesorem A13 Bionic, ekranem dokładnie takim samym – w ujęciu przekątnej – jak iPhone 8 i chyba jednak z nowszym modułem aparatu głównego. Tu zdania są podzielone, a Apple nie podało tych informacji na konferencji. Tak więc, gdybyście teraz mnie zapytali czy kupić iP8 czy jednak ustawiać się w kolejce po nowego SE 2020, bez chwili zawahania wysłałbym Was po SE.

Nowszy procesor, wsparcie techniczne liczone od 2020 roku i najpewniej lepsze zdjęcia (za co pośrednio odpowiada procesor) to ogromne atuty. Już sama analiza cen obu tych smartfonów pokazuje, jaki wybór wydaje się być o wiele bardziej logiczny. Nie można już powiedzieć, że iPhone 8 to „ostatni prawdziwy iPhone”. Ten tytuł z dumą może dzierżyć SE 2020, który pod wieloma względami jest po prostu lepszy. Zarówno pod kątem specyfikacji, jak i opłacalności zakupu 🙂