Motorola Moto One – w swojej cenie (niemal) bezkonkurencyjna? (recenzja)

Motorola Moto One – w swojej cenie (niemal) bezkonkurencyjna? (recenzja)

Motorola od pewnego czasu wraca na właściwe tory. Generacja Moto G6, zapowiedziana linia G7 oraz dość ciekawe, niekonwencjonalne podejście do urządzeń modułowych to tylko część elementów, które działają na korzyść firmy. Warto też zauważyć, że Motka romansuje z czystym Androidem, który jest zgodny z certyfikacją Android One. Efektem tego romansu jest Motorola Moto One, której – w kwocie zbliżonej do tysiąca złotych – do ideału wcale nie brakuje wiele.


Obudowa, użyte materiały, jakość wykonania

W zgodzie z rynkową modą, obudowa bazuje na szkle. Warto jednak już teraz zaakcentować, że smartfon ma bardzo kompaktowe wymiary i świetnie leży w dłoni. Motorola Moto One nie jest telefonem „przesadzonym”, który jest zbyt długi, przez co korzystanie z niego jest w dużej mierze niekomfortowe. Wręcz przeciwnie. Producent odrobił lekcję niemal wzorowo, efektem czego dostaliśmy smartfon dość lekki oraz świetnie leżący w dłoni. Oczywiście szkło się palcuje, jednak patrząc na bryłę obudowy nieco szerzej, naprawdę można przymknąć na to oko.

Na lewej ramce odnajdziemy wysuwaną na bolec (który oczywiście wchodzi w skład zestawu) tackę na kartę SIM oraz na kartę SD. Odnajdziecie ją w górnej części obudowy. Idąc dalej, górna ramka skrywa lubiany przez wiele osób, port audio, a po prawej części ramy czeka na Was klawisz regulacji głośności oraz przycisk Power. Za sprawą komfortowych gabarytów, oba klawisze są w zasięgu palca wskazującego lub środkowego, efektem czego nawigacja jedną dłonią jest jak najbardziej możliwa. Wreszcie, z dołu mamy port ładowarki, USB-C, a zaraz obok niego pojedynczy głośnik, który wspiera technologię Dolby Audio.

Ciekawie wygląda tylna ściana Moto One. Producent zrezygnował z centralnie ulokowanego, stylizowanego na okręg, modułu aparatu. W zamian dostajemy dwa okrągłe, ulokowane jedno pod drugim, oczka aparatu. Kolejno jest to 13-Mpix moduł główny ze światłem f/2.0 oraz 2 Mpix aparat do głębi. Cieszy, że obudowy modułów wystają tylko minimalnie. Pozwala to założyć, że będzie to element dość trwały. Wreszcie, poniżej mamy skaner linii papilarnych ze świetnie wyglądającym logo „Moto”. Poniżej, na dole informacja o zgodności z certyfikacją Android One oraz znaki handlowe producenta.

Motkami bardzo się lubię. Przemawia do mnie ich kontrowersyjny design, który w pewnym stopniu jest parciem pod prąd. W Moto One producent nieco przyhamował z kontrowersjami i skupił się na stworzeniu produktu, który w pewnym sensie jest bezpieczniejszy, jednak nadal zachowuje swój charakter. Po długim czasie spędzonym z tym urządzeniem muszę przyznać, że ten nowy design naprawdę może się podobać. Bez dwóch zdań jest to smartfon bardzo ładny, który na etapie obudowy został przemyślany niemal wzorowo.

Ekran w Motoroli Moto One

W poprzednim akapicie pisałem Wam, że Motorola nieco złagodniała w ujęciu designu. Warto zauważyć, że producent postanowił też zaimplementować moduł, który królował na rynku w 2018 roku. Chodzi oczywiście o notcha, czyli popularną „wcinkę” w wyświetlaczu. Nie jestem jej zwolennikiem, a na dodatek ten element zajmuje w Moto One naprawdę sporo miejsca. Jeśli możecie przywyknąć do pracy z notchem, pokochacie ten ekran. W każdym innym wypadku, będzie on jednak ściągał wzrok.

Motorola Moto One, fot: własne

Wypada pochwalić Motorolę za zastosowanie bardzo jasnego modułu. Jest on o wiele lepszy, aniżeli ten, który odnajdziemy w Moto G6 czy G6 Plus. W mojej opinii, barwy prezentują się lepiej, a praca pod silne światło wymaga zastosowania niższego poziomu jasności. Jest to 5,9-calowy ekran, który pracuje w relatywnie niskiej rozdzielczości HD+. Uspokajam, nie ma żadnych poszarpanych krawędzi czcionek czy tego typu rzeczy. Niska rozdzielczość będzie także małym atutem dla akumulatora, który zwykle dzięki takiemu zabiegowi potrafi wytrzymać nieco dłużej na jednym cyklu ładowania. Ekran wykonano w formacie 19:9 i w ostatecznym rozrachunku, zasługuje on na sporą pochwałę.

Bateria

Mamy tutaj akumulator o pojemności 3000mAh, który wspiera technologię szybkiego ładowania. Nie wiem czy to za sprawą czystego Androida i jego narzędzi do optymalizowania baterii czy dzięki zastosowaniu rozdzielczości HD+, ale w kwestii czasów na jednym cyklu ładowania, Moto One błyszczy. Często udawało mi się przebić nawet i siedem godzin, co uznaję za wynik po prostu świetny. Oczywiście mamy też kilka narzędzi do zarządzania baterią, jednak zwykle nie będziecie zmuszeni do korzystania z nich.

Smartfon zapewnia też całkiem szybkie ładowanie, które – na szczęście – odbywa się z wykorzystaniem portu USB-C, czyli tego nowszego standardu. To także pewnego rodzaju wartość dodana, bowiem żyjemy w czasach, kiedy port microUSB w zasadzie staje się niszowy i przynależy raczej do niższej półki średniej i do low-endów. W mojej opinii właśnie takie smaczki budują markę produktu i przyczyniają się do tego, że mamy wrażenie obcowania z produktem droższym, niż wskazywałaby na to jego wycena.

System i wydajność

Czysty Android działa bardzo płynnie już z natury. Ma on jednak jeszcze jedną ogromną zaletę, za jaką należy uznać błyskawiczną politykę aktualizacji. Motorola Moto One, jako smartfon zgodny z certyfikacją Android One, czerpie z tego rozwiązania pełnymi garściami. Urządzenie debiutowało z Androidem Oreo, jednak już od długiego czasu cieszę się z najnowszego Androida Pie, który na dodatek często dostaje kolejne aktualizacje, które dodają urządzeniu wiele ciekawych usprawnień.

Dobrze prezentuje się też specyfikacja techniczna, na jaką składają się:

  • Procesor: Snapdragon 625,
  • Grafika: Adreno 505,
  • Pamięć RAM: 4 GB,
  • Pamięć na pliki użytkownika: 64 GB ze wsparciem dla karty microSD.

Spokojnie pogracie w dość zaawansowane graficznie gry, nie zabraknie Wam mocy obliczeniowej przy szeroko rozumianej wielozadaniowości, a urządzenie bardzo ładnie agreguje aplikacje tła w pamięci RAM. Nie mogło zabraknąć też dedykowanej aplikacji Moto, która oddaje kilka ciekawych funkcji, jak gesty włączające aparat czy latarkę oraz wyświetlacz Moto wraz z szybkim widokiem podglądu. Ów wyświetlacz warto włączyć sobie z tego względu, że smartfon nie posiada diody powiadomień. Pozostałe aplikacje, to w większości narzędzia od Google, które raz, że są bardzo intuicyjne w obsłudze, no i po drugie, działają bardzo płynnie. Nie ma najmniejszych powodów do narzekań, bowiem telefon działa niemal wzorowo.

Zabezpieczenia biometryczne

Z oczywistych względów, pierwsze skrzypce gra skaner linii papilarnych. Jest to moduł ulokowany w świetnym miejscu, bowiem zwykle znajdziemy go idealnie pod naszym palcem. Sprawę ułatwia też to, że jest to moduł nieco wklęsły. Co jednak najważniejsze, skaner jest bardzo szybki oraz dokładny. Motorola już od pewnego czasu wyróżnia się świetnymi i funkcjonalnymi skanerami, co omawiany w tej recenzji moduł zdaje się dość jednoznacznie potwierdzać.

Motorola Moto One, fot: własne

Warto te wejść w podmenu Lokalizacja i Blokady i zainteresować się szerzej funkcją Smart Lock. W podmenu odnajdziecie kilka trybów, które mogą pełnić funkcję odblokowania urządzenia. I tak, Motka może się odblokować, gdy smartfon wykryje kontakt z Waszym ciałem, w zaufanych miejscach, które możemy dodawać i edytować oraz w pobliżu zaufanych urządzeń. Listę zamyka nam tak zwana „zgodność głosowa”. Słowem, gdy telefon usłyszy Wasz głos, może się odblokować. Ot, takie ciekawostki, które stanowią pewnego rodzaju alternatywę dla skanera czy wzoru bezpieczeństwa, który rysujemy na ekranie.

Multimedia i aparat w Motoroli Moto One

Rozpocznijmy od głośnika. Lokacja na dolnej ramce nie jest może idealna, bowiem Motorola w swojej historii wielokrotnie lokowała głośnik gdzie indziej. Po raz kolejny wypada odwołać się do rodziny G6, w której ten moduł powędrował do frontowego głośnika, na górną ramę obudowy. Z wielu względów była to lokalizacja genialna i trudno mi zrozumieć, czemu producent zrezygnował z tego rozwiązania w recenzowanej Moto One.

Co jednak najważniejsze, dźwięk jest bardzo donośny, a na dodatek możemy go umiejętnie podbić, manipulując ustawieniami aplikacji Dolby Audio. Jest to narzędzie rozbudowane, które dostarcza zarówno kilka gotowych schematów dźwiękowych jak i dalej nam możliwość tworzenia własnych. To na pewno na duży plus. Cieszy też zachowanie portu słuchawkowego, dzięki czemu możemy zapomnieć o konieczności korzystania z przejściówek i tego typu wynalazków.

Aparat główny, to duet 13+2 Mpix na parametrze światła f/2.0. Co już wiecie z poprzednich akapitów, obudowa aparatu tylko minimalnie wystaje, dzięki czemu żywotność tego modułu także powinna być zadowalająca. Producent zmieścił też kilka autorskich trybów w aplikacji aparatu. Co ważne, działają one dobrze i wnoszą garść rozwiązań, które na pewno można uznać za użyteczne. Kolejno, Moto One oferuje następujące tryby:

  • portretowy,
  • kolor spotowy,
  • ruchome zdjęcia,
  • panorama,
  • zwolnione tempo,
  • film poklatkowy,
  • YouTube na żywo,
  • pro/ręczny.

Z poziomu górnej belki polecam włączyć sobie HDR, bowiem znacząco pomaga on w wykręceniu zdjęć nieco bardziej żywych, nawet pomimo panującej na dworze dość monotematycznej, zimowej tonacji barwowej 😉 Mamy też tryb Google Lens, czyli namiastkę sztucnej inteligencji w aparacie. Za sprawą narzędzia można rozpoznawać obiekty, lokalizować oznaczone w usłudze obiekty, skanować kody QR cy tłumaczyć fragmenty tekstu. Działanie nie jest idealne, jednak podejrzewam, że Google Lens zyska sobie wielu zwolenników.

Zakres rozdzielczości dla zdjęć wygląda następująco:

  • 13 Mpix (4:3),
  • 9,7 MPix (16:9),
  • 8,2 Mpix (19:9),
  • 8 MPix (4:3),
  • 6 Mpix (16:9),
  • 5 MPix (19:9).

Motorola Moto One – zdjęcia

Maksymalna rozdzielczość dla wideo, to 4K UHD w 30 klatkach na sekundę, acz warto wiedzieć o tym, że telefon nie ma optycznego stabilizowania obrazu. Bardziej polecałbym Wam zaprzyjaźnić się z Full HD w 60 FPS-ach. Fotki zwykle wychodzą bardzo dobrze. Telefon szybko ostrzy, poprawnie radzi sobie efektem bokeh. W nocy może wdać się ziarnistość, szumy lub artafakty, jednak w cenie zbliżonej do tysiąca złotych to standard. Generalnie, aparat zasługuje na czwórkę z naprawdę dużym plusem.

Moduły i łączność

Ogromna pochwała dla Motoroli za wdrożenie modułu NFC. To duży atut oraz przewaga nad konkurencyjną firmą, której produkt z sobie znanych względów tego modułu nie posiada. No, a jako że wiele osób płaci z wykorzystaniem smartfona i technologii zbliżeniowej, to NFC coraz bardziej zyskuje na znaczeniu. Dobre wrażenie zostawia też po sobie wsparcie dla dwóch kart SIM oraz możliwość rozbudowy pamięci z wykorzystaniem karty microSD.

Motka od lat jest firmą, która działa w szeroko rozumianej „łączności”, dlatego też nie jestem wcale zdziwiony z tego, że telefon trzymał zasięg wręcz wzorowo. Miałem kilka okazji, aby sprawdzić Moto One w strefie przygranicznej i za każdym razem byłem bardzo zadowolony z tego, jak smartfon sobie radził. Nie zgłaszam też żadnych uwag związanych z WiFi czy LTE. Generalnie, jest to kolejne urządzenie tej firmy, które na polu modułów i łączności nie daje najmniejszych podstaw do narzekań.

Motorola Moto One – podsumowanie

Bardzo bym chciał, aby wszystkie recenzje pisało się tak gładko i przyjemnie, jak tę. Ot, wad, jak na lekarstwo, a zalety można mnożyć. Świetny ekran, czysty Android, błyskawiczne aktualizacje i równie błyskawiczne działanie smartfona w większości scenariuszy. Całość spina nam dobry głośnik z Dolby Audio, dość dobry aparat oraz świetny design i bardzo kompaktowe gabaryty, które w niczym nie zdradzają, że jest to smartfon z niemal 6-calowym ekranem.

Można odrobinę ponarzekać na notcha, no bo tego elementu można było jednak – jak sądzę – uniknąć. Gracze mogą na początku trochę irytować się na ulokowany na dolnej ramce głośnik no i to by było na tyle, jeśli mowa o wadach. Zapomnicie o nich za sprawą świetnej baterii, a niska rozdzielczość HD+ okazała się być zdroworozsądkowym kompromisem, który wcale nie pogrążył tego smartfona. Polubicie też pełnego DualSIM’a z wydzielonym slotem na kartę microSD.

Kończąc, jest to mój prywatny „top of the top”, jeśli mówimy o smartfonach, których wycena jest zbliżona do tysiąca złotych. Pozostaje mieć nadzieję, że smartfon wejdzie szeroko do oferty abonamentowej, bowiem najzwyczajniej w świecie na to zasługuje. Zasługuje też na Waszą uwagę. Jeśli poszukujecie solidnego urządzenia, które wygląda świetnie i zwykle działa dokładnie tak samo, to jestem przekonany o tym, że Motorola Moto One spełni te oczekiwania z nawiązką.

Plusy:

+ świetny, jasny ekran,

+ bardzo dobra kultura pracy,

+ zgodność z certyfikacją Android One,

+ dobry aparat,

+ pełnoprawny slot DualSIM,

+ NFC,

+ dobra bateria,

+ dobry aparat,

+ atrakcyjny design.

Wady:

– notch…

– głośnik ulokowany na dolnej ramce obudowy. Można z tym żyć  za sprawą Dual Audio, gra bardzo dobrze 😉