Dużo w moim domu Motoroli. Kiedyś optowałem za Sony, jednak od pewnego czasu Motorola ruszyła z tak mocną ofensywą cenową, że trudno było się jej oprzeć. I tak, najniżej lokowanym smartfonem, jaki funkcjonuje w rodzinie jest właśnie ten telefon.
Obudowa Motoroli Moto E5 Plus
Nie ukrywam, że jestem pod wrażeniem tego, jak dobrze telefon sobie radzi. W niczym nie widać tutaj, by producent oszczędzał na materiałach wykończeniowych. Telefon często podróżuje ze swoim właścicielem po górach. Nie zawaham się też powiedzieć, że ów właściciel, jako osoba nieco starszej daty, raczej nie przykłada uwagi do żadnych kabur, case’ów czy folii ochronnych. Jak dostał telefon, tak go używa. Oznacza to podatność na uszkodzenia.
Urządzenie ma kilka mniej lub bardziej widocznych obcierek, jednak nie wpływają one na ogólną kondycję smartfona. Przejrzałem telefon uważnie i ze sporym szacunkiem dla Motki muszę odnotować, że przyciski funkcyjne nadal nie łapią luzów. To pozytywna wiadomość, bowiem w budżetowcach swobodnie latający sobie przycisk Power czy klawisz regulacji głośności, to nic nadzwyczajnego. Szkoda, że mamy tutaj archaiczne microUSB, no ale w cenie niższej niż 500 złotych, nie da się mieć wszystkiego.
Motorola Moto E5 Plus – ekran
6 cali, które obsługuje poczciwa matryca IPS TFT, pracująca w rodzielczości HD+. Czy to mogło się udać? Owszem. Oczywiście, widoczność pod słońce jest delikatnie mówiąc przeciętna, ale wysoki poziom jasności maksymalnej robi co może, by poratować nieco sytuację. Doceniam te starania, bowiem widziałem kilka droższych smartfonów, które w kwestii jasności barw nie miały nawet podejścia do tego, co oferuje E5 Plus.
Kąty określam mianem przeciętnych. Tu właśnie wychodzi wiek technologii TFT. O ile gdy patrzymy na smartfona, mając go idealnie przed sobą, jest naprawdę dobrze, o tyle po lekkim przechyleniu w lewo lub w prawo, wchodzą już artefakty, co jest doskonale widoczne zwłaszcza na ciemnym tle. Mimo wszystko, duży ekran cechuje się pewną przejrzystością i czytelnością, a rozdzielczość HD+ można uznać za akceptowalną. Czwórka. Zwłaszcza mając na uwadze taką a nie inną cenę urządzenia.
Specyfikacja techniczna Moto E5 Plus
Snapdragon 425 z Adreno 307, 3 GB pamięci RAM i 32 GB na dane z opcją rozbudowy przez slot microSD. Nieźle. Oczywiście, w takiej a nie innej cenie. Wiem, że właściciel nie gra na swoim urządzeniu w niemal żadne gry, ale nie stroni od mediów społecznościowych oraz YouTube’a i kilku platform VOD. Zapytałem o działanie. Czy nic się nie zacina, czy grafiki ładują się płynnie. Odpowiedź była pozytywna. Mimo wszystko, sam też sprawdziłem urządzenie. Przy dużej ilości kart w Chrome, czasem pojawiały się nieduże lagi, jednak ich wyczyszczenie przywracało dobrą kulturę pracy.
Przetestowałem urządzenie w kilku prostych grach ze Sklepu Play i tutaj również wszystko było OK. Zubożenia widać na rozbudowanych produkcjach FPS, ale to całkowicie naturalna kolej rzeczy. Trzymanie pamięci RAM, a dokładniej, trzymanie tam aplikacji tła, jest poprawne. Obiektywnie, do 5-6 apek udawało się zamrozić na pewien czas. Motorola słynie z niemal czystego Androida, który na pewno nie jest zasobożerny i taki budżetowiec jak E5 Plus czerpie z tego pełnymi garściami. Cieszy, że łatki bezpieczeństwa przychodzą w miarę regularnie. Szacun, Motorolo! 🙂
Akumulator w Motoroli E5 Plus
5000 mAh w smukłej obudowie. Coś pięknego. A jeśli do tego dodamy niską rozdzielczość oraz małe zapotrzebowanie na pobór mocy, jakie generuje Snapdragon 425, to o świetne wyniki można być w pełni spokojnym. Przejrzałem historię cykli ładowania i zwykle kręciła się ona w okolicach 7-8 godzin SoT. Oczywiście mówimy tu o dość specyficznym użytkowniku, który nie wykorzystywał stu procent potencjału smartfona, ale to wciąż dobry wynik.
Wiem też że telefon dobrze radzi sobie w trybie nawigacji samochodowej. Jak już wiecie, właściciel często podróżuje i deklaruje, że akumulator świetnie radzi sobie też w trasie, gdy trzeba odpalić Google Maps i ustawić nawigację na długą na 300-400 km trasę. To bardzo dobra rekomendacja z której Motorola powinna być dumna. Nie od dziś wiadomo, że GPS potrafi wydrenować nawet najlepszy akumulator. Z microUSB można żyć. Zwłaszcza przy takich osiągach ogniwa.
Multimedia i aparat
Pojedynczy głośnik i port audio 3,5 mm są na pokładzie. Głośnik sprawdziłem osobiście i stwierdzam, że gra poprawnie. Nie wyróżnia się, no ale w smartfonie za takie pieniądze byłoby to wręcz nie do pomyślenia. O audio 3,5 mm mogę powiedzieć dokładnie to samo. Jest, działa, a jakość brzmienia smartfona można uznać wtenczas za poprawną. Ustawień i opcji personalizacji nie ma zbyt wiele, ale może to i lepiej?
Aparat główny to pojedyncze, 12 Mpix oczko ze światłem f/2.0. Pogrzebałem, przejrzałem galerię i mogę powiedzieć, że jest całkiem nieźle. Zdjęcia robione w ciągu dnia są zaskakująco naturalne i ładnie odwzorowane. Motorola nie próbuje zakłamywać barw. Mamy tutaj kolory odwzorowane naturalnie, bardzo podobne do tych, jakie rejestruje nasz wzrok. Tryb pro jest zubożony, ale przy pojedynczym aparacie głównym to nie powinno nikogo dziwić.
Zdjęcia w słabym świetle łapią szumy, ale te są kontrolowane w miarę dobrze. Nie powiem, że w tym ujęciu E5 Plus zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Wideo jest podatne na trzęsienie dłoni. Trzeba mocno ustabilizować chwyt, a jeszcze lepiej kupić sobie selfie-stick. Jakość nagranego dźwięku dla pliku wideo jest przeciętna. Soft średnio niweluje trzaski, jak przypadkowe podmuchy wiatru, jakie zbiera mikrofon czy szuranie palcami o obudowę. W ostatecznym rozrachunku, jak na budżetowca, Moto E5 Plus jest całkiem przyjazna w obsłudze foto-wideo.
Czy warto kupić Moto E5 Plus? (Podsumowanie po pół roku z telefonem)
Właściciel jest zadowolony. Tak po prostu. Nie narzeka, bo telefon działa i wykonuje swoje zadania, do jakich został stworzony. Nie wiem, ile ta Motka jeszcze pociągnie, jednak jeśli wytrzymałość obudowy wciąż będzie na takim poziomie, jak teraz, to nie zdziwię się, jeśli wciąż będzie to podstawowy smartfon właściciela przez rok a może i dwa lata. Ekran radzi sobie nieźle, wydajność nie sprawia problemów, a oprogramowanie robi to, do czego Motorola je stworzyła.
Majstersztykiem jest bateria, która kusi naprawdę genialnymi (powtórzę: GENIALNYMI) czasami na jednym cyklu ładowania. Dźwięk jest poprawny, a w tej cenie to samo można powiedzieć o aparacie. Wydaje mi się, że dla osób, które chcą mieć taniego smartfona, który po prostu działa dobrze, wciąż jest to opcja, którą trzeba bardzo poważnie brać pod uwagę. Duży plus dla Motki za w miarę systematyczne wydawanie łatek oprogramowania układowego. W świecie budżetowców to spory atut.