Samsung Galaxy Note 9 – recenzja multimedialnego giganta

Samsung Galaxy Note 9 – recenzja multimedialnego giganta

Samsung Galaxy Note, to marka sama w sobie. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można wręcz powiedzieć, że Note, to synonim jakości, który w niczym nie ustępuje flagowcom z rodziny Galaxy S. Po udanym, ósmym Notatniku, którego miałem przyjemność dla Was testować, przyszedł czas na następcę.


Obudowa, użyte materiały, jakość wykonania

Jest na bogato. Ale tak naprawdę na bogato. Urządzenie swoje waży, jednak ciężar rozkłada się w dłoni równomiernie, dzięki czemu szklana obudowa nie ślizga się zbytnio w dłoni. Jak przystało na urządzenie ze ścisłego topu, nie mogło zabraknąć certyfikacji IP68 oraz warstwy ochronnej Gorilla Glass 5. Całość zwieńcza stylowy, lekko zagięty wyświetlacz, będący rozwinięciem dobrze nam już znanej technologii Edge.

Naturalnie, szkło ma tendencje ku palcowaniu się, jednak z satysfakcją muszę odnotować, że w trakcie mojej niemal miesięcznej przygody z dziewiątym Notatnikiem, smugi przeważnie były trzymane w ryzach. Docenicie też rozsądne ulokowanie poszczególnych klawiszy funkcyjnych na obudowie. Lewa ramka oddaje nam klawisz Bixby oraz zespolony suwak regulacji głośności. Na górze wypatrzycie wejście na kartę SIM i na kartę SD, a prawa ramka, to świetnie umieszczony klawisz Power.

Z dołu wypatrzycie turbinę rysika (trzeba na nią „kliknąć”, aby wyciągnąć rysik), jeden z dwóch głośników stereofonicznych, port ładowarki, którzy wykorzystuje standard USB-C oraz ocalałe wejście na słuchawki audio. Niezmiernie cieszy mnie, że w tej do bólu powtarzalnej erze walki z audioJack’iem, któryś producent potrafi tupnąć i stanowczo stanąć po drugiej stronie barykady. Samsung nabił sobie u mnie zachowaniem tego slotu całkiem sporo punktów.

Największa zmiana  – względem poprzednika – czeka na Was na tylnej ścianie obudowy. Chodzi naturalnie o skaner linii papilarnych, który wreszcie został przeniesiony niżej, pod podwójny moduł aparatu i czujniki biometryczne. Nowa lokacja bez dwóch zdań wyszła smartfonowi na dobre. Wracając zaś na moment do aparatu głównego, czeka na Was duet 12 Mpix ze światłem F/1.5- 2.4 oraz teleobiektyw ze światłem f/2.4. Naturalnie producent cały czas wykorzystuje swoją technologię mechanicznej zmiennej przesłony.

Samsung galaxy Note 9 ; fot: własne

Generalnie, bryła Note’a 9 może się podobać. Podkreślę też raz jeszcze, że mimo pokaźnych gabarytów, Samsung dołożył wielu starań, aby nawigacja po interfejsie nadal odbywała się na dobrym poziomie komfortu. Mogę też potwierdzić Wam teraz, że wysiłki producenta opłaciły się. Migrowałem na Note’a z Galaxy S8, który jest urządzeniem zdecydowanie mniejszym, a już po paru godzinach potrafiłem płynnie nawigować oraz przemieszczać się po interfejsie, często z wykorzystaniem jednej dłoni. Samsung zdecydowanie odrobił lekcję.

Ekran w Samsungu Galaxy Note 9

Powiedzieć, że jest świetnie, to jak nic nie powiedzieć. Wypada jednak rozpocząć od suchych faktów związanych ze specyfikacją techniczną wyświetlacza:

  • Przekątna: 6,4 cala
  • Format: 18,5:9
  • Technologia wykonania: Super AMOLED
  • Rozdzielczość: do wyboru HD+, Full HD+ oraz WQHD+
  • Szkło ochronne: Tak, Gorilla Glass 5.

Samsung nie schodzi poniżej pewnego – bardzo wysokiego – poziomu i nie inaczej mają się sprawy w tym smartfonie. Czerń, za sprawą AMOLEDa – jest nieskończona, kontrast imponuje, a komfort pracy pod słońce to jedna z tych rzeczy, której będzie mi dość długo brakować po powrocie do mojego domyślnego urządzenia.

Samsung galaxy Note 9 ; fot: własne

Z czystym sumieniem mogę też napisać, że na ekranie nie zauważyłem żadnych duszków czy artafaktów. Jest to wyświetlacz bliski doskonałości i w zasadzie nie napiszę tutaj nic odkrywczego. Dobrą robotę wykonują też elementy Always on Display, które podjadają stosunkowo niewiele baterii. Na plus także gesty oraz wiele świetnych funkcji, które pomogą Wam dopasować temperaturę barwową Waszego Note’a, bazując na kilku edytowalnych schematach i sceneriach.

Bateria

Ogniwo wreszcie zwiększyło swoją pojemność. Mamy do dyspozycji akumulator o sporej mocy, wynoszącej aż 4000 mAh. W parze ze zwiększoną pojemnością poszły też całkiem niezłe czasy na jednym cyklu ładowania. SoT potrafił dobić do 7 godzin. Naturalnie nie zawsze, jednak bateria zaprezentowała się całkiem nieźle. Na łączności mieszanej powinniście zwykle kręcić się w okolicach 6 godzin SoT’u, podczas gdy na łączności LTE ten czas może być jednak odrobinę krótszy. Najlepiej jest oczywiście na WiFi, co zresztą nie powinno Was zbyt mocno zdziwić. Wtedy bez większego trudu można wykręcić te przytoczone wyżej 7 godzin na ekranie.

Mamy też dwa autorskie tryby oszczędzania energii oraz naprawdę sporo funkcji, które pomogą Wam lepiej optymalizować system. To w zasadzie oczywiste, jednak pozwolę sobie z tego miejsca zaapelować do Was, żebyście czasem korzystali z tych narzędzi. Na swoim przykładzie mogę stwierdzić, że wtedy nie trudno wykręcić z akumulatora trochę czasu ekstra. Zakończę ten akapit informacją o baterii. Samsung Galaxy Note 9 oczywiście wspiera szybkie ładowanie, a załączona do zestawu ładowarka raczej nie każe Wam czekać zbyt długo. Miłym akcentem jest też wsparcie dla ładowania indukcyjnego.

System i wydajność

Jak nie patrzeć, telefon po prostu śmiga. Jest to rasowy sprinter, który spokojnie poradzi sobie z szeregiem zadań, nie łapiąc przy tym nawet niewielkiej zadyszki. Sporo dobrego robi specyfikacja techniczna, która prezentuje w każdym calu flagowy poziom:

  • Procesor: Exynos 9810,
  • Układ graficzny: Mali G72 MP18,
  • Pamięć RAM: 6 GB,
  • Pamięć na pliki: 128 GB z możliwością rozbudowy przez slot SD,
  • Łączność: LTE, NFC, GPS, Bluetooth 5.0, WiFi 802.11 a/b/g/n/ac 2,5&5 GHz,
  • System operacyjny: Android 8 Oreo + nakładka Samsung Exynos.

Podczas moich testów nie udało mi się doprowadzić urządzenia do choćby najmniejszej zadyszki. Potwierdza to jednocześnie tezę, wedle której Samsung Experience, to świetnie spasowana, znacząco poszerzająca możliwości urządzenia, nakładka graficzna. Jestem jej fanem już od pewnego czasu, a za sprawą dziewiątego Note’a, tylko i wyłącznie jeszcze bardziej utwierdziłem się w tym przekonaniu.

Trudno wypunktować tu wszystkie zalety ekosystemu Samsunga, więc pozwolę sobie wymienić tylko te cechy smartfona, które wywarły na mnie najlepsze wrażenie:

  • możliwość ręcznej zmiany rozdzielczości ekranu,
  • dzielenie obszaru roboczego między poszczególne aplikacje,
  • boczna belka nawigacyjna, gdzie możemy szybko włączyć wcześniej ustanowione aplikacje,
  • wydzielony sejf plików,
  • Game Launcher – autorskie narzędzie, które oferuje szereg ciekawych funkcji w grach (m.in. wyciszenie urządzenia, nagrywanie ekranu etc),
  • gesty czujnika palców,
  • klonowanie aplikacji społecznościowych (można jednocześnie zalogować się np. na dwa konta w Waszych social-mediach).

Wierzcie lub nie, ale to tylko ułamek możliwości urządzenia. W mojej opinii tworzenie tu długiej na pół strony listy mija się z celem, bo każdy z nas oczekuje od urządzenia czegoś innego. Wspólnym mianownikiem niech jednak będzie to, że w zasadzie niemal każdy z Was znajdzie tę funkcję właśnie w tym telefonie. I mało tego, że ją znajdzie. Będzie ona działać bardzo płynnie. Podsumowując ten akapit, wypada mi po prostu zapisać na konto Samsunga kolejnego plusa i przejść dalej.

Rysik S-Pen w Galaxy Note 9

Rysik jest nierozerwalnie związany z linią Note od momentu jej powstania. Cieszy, że najnowszy Note udowadnia, że nawet ten element urządzenia można jeszcze bardziej rozbudować, ulepszyć. Za największe innowacje bezapelacyjnie należy uznać dwie cechy tego modułu. Jest to dodanie modułu Bluetooth, dzięki czemu rysikiem możemy także – w ograniczonej skali – nawigować „na dystans”. Druga rzecz, to schowany w urządzeniu akumulator (choć może raczej akumulatorek 😉 ) który powinien wystarczyć na 10 minut pracy rysika. Po tym czasie wystarczy po prostu wsunąć go do turbiny, poczekać kilka chwil i voilla, ogniwo już jest naładowane.

Samsung galaxy Note 9 ; fot: własne

Jeśli teraz zadajecie sobie pytanie, po co ten cały akumulator, Bluetooth czy ładowanie, podpowiem Wam tylko dwa scenariusze: prezentacje, na przykład te w korporacjach, a druga cecha, to możliwość wykonywania zdjęć po kliknięciu na klawisz, który odnajdziemy na rysiku. Zaręczam, że pokochacie ten zabieg zwłaszcza w zdjęciach selfie, kiedy spokojnie można położyć smartfona w jakieś bezpieczne miejsce, odsunąć się, złapać dobry kąt, kliknąć na rysik i proszę bardzo, zdjęcie gotowe.

Zwraca też odwagę odważny, żółty design modułu. Wybór koloru będzie zawsze do pewnego stopnia czymś indywidualnym, jednak nie sposób przejść obok tego elementu zestawu obojętnie. Rysik przykuwa uwagę, intryguje, a za sprawą szeregu funkcji, jest to bezapelacyjnie najlepszy rysik, jaki kiedykolwiek miałem przyjemność testować w produktach z rodziny Note. Możemy też z jego użyciem pisać po wygaszonym ekranie, tworzyć notatki czy nawigować po galerii zdjęć.

Ci z Was, którzy chcieliby jeszcze więcej, raczej się nie zawiodą. Mamy wsparcie dla świetnie działającego pisma odręcznego, możliwość wykorzystania rysika jako lupy, możemy też z jego użyciem nanosić na wcześniej wykonane screenshoty nasze notatki. Jeszcze więcej? Proszę uprzejmie. Rysik jest też „po prostu rysikiem” z którego wykorzystaniem możemy przenieść się na moment do naszej młodości i…kolorować kolorowanki. Ale nie takie byle jakie. Kolorowanki w wersji pro. Niektóre prace, jakie można znaleźć w sieci sprawiają, że szczęka opada aż do podłogi. Coś pięknego. Ci z Was, którzy dużo czasu spędzają na zagranicznych stronach WWW powinni też docenić translatora, który w locie tłumaczy zaznaczone fragmenty zdań.

Zabezpieczenia biometryczne

Wypada rozpocząć od skanera, bowiem zakładam, że to właśnie z niego będziecie korzystali najczęściej. Nowa lokacja zdecydowanie ułatwia odblokowywanie urządzenia z wykorzystaniem modułu. Sam skaner jest po prostu szybki i jego kultura pracy jak najbardziej broni się. Docenicie też to, że jest to moduł do pewnego stopnia wklęsły, więc można go wyczuć pod palcem wręcz idealnie. Względem poprzednika, jest to na pewno krok w dobrą stronę.

Nie zabrakło też charakterystycznej dla Samsunga funkcji skanowania naszej tęczówki oka. Funkcja działa dobrze i trudno mi tutaj w zasadzie napisać o niej coś więcej. Warto natomiast dopowiedzieć, że producent z Korei Południowej poprawił nieco technologię rozpoznawania naszej twarzy. Funkcja ta już wcześniej trzymała dobry poziom, jednak w Note 9 rozwinęła skrzydła i radzi sobie niemal wzorowo. Niemal, bo podczas moich testów kilka razy musiałem czekać na „zaakceptowanie” mojej twarzy i odblokowanie urządzenia. Mając jednak na uwadze to, że smartfon był w użyciu przez niemal 30 dni, jest to w zasadzie ułamek z łącznej sumy odblokowań urządzenia.

Multimedia i aparat w Samsungu Galaxy Note 9

Samsung wysłuchał próśb swoich fanów i odważył się zaimplementować układ stereofoniczny. Wreszcie. Główny głośniki znajdują się kolejno na dolnej ramce, obok portu USB-C oraz na frontowej tafli, nad wyświetlaczem. Duet, który zaproponowali Koreańczycy radzi sobie świetnie. Z czystym sumieniem mogę przyznać, że jest to ścisła czołówka w branży mobilnej. Zdecydowanie cieszy też wsparcie dla technlogii Dolby ATMOS, możliwość włączenia dźwięku przestrzennego oraz zaawansowany korektor graficzny, w którym można idealnie pod siebie zoptymalizować jakość dźwięku.

Miłym akcentem są także firmowane przez AKG słuchawki, które wchodzą w skład naszego zestawu. Zakładam też, że – jak pisałem we wcześniejszych akapitach – wielu z Was będzie sobie chwalić zwykłe wejście na słuchawki audio. Producent zachował tę lubianą przez wielu technologię, także odpadają Wam różnego rodzaju przejściówki czy inne wynalazki bazujące na łączności bezprzewodowej. No i – co najważniejsze – na słuchawkach warstwa audio również brzmi świetnie. Note 9 okazuje się więc być całkiem dobrym smartfonem dla melomanów.

No i wreszcie, wisienka na torcie, czyli podwójny, uzbrojony po zęby aparat główny. 12 Mpix w asyście mechanicznej zmiennej przesłony ze światłem f/1.5 – f/2.4 musi robić wrażenie. A do tego dochodzi nam jeszcze robiący świetną robotę teleobiektyw i zaawansowana aplikacja aparatu, która w każdym calu może uchodzić za narzędzie nacechowane tak samo na amatorów, jak i na profesjonalistów. Przypomnę też, że na froncie mamy 8-megapikselowy moduł aparatu ze światłem f/1.7.

Aparat wspiera szereg przydatnych trybów, jak:

  • Panorama,
  • Pro,
  • Live Focus,
  • Automatyczny,
  • Bardzo Zwolnione Tempo,
  • Ikony Emoji AR,
  • Hyperlapse.

Tryb Pro, od którego chciałem rozpocząć, raczej nikogo nie powinien rozczarować. Do Waszej dyspozycji czeka garść świetnych narzędzi. Przez ISO, po długość naświetlenia (do dwóch sekund), dopasowanie wartości światła czy schematy barwowe. Możemy też wybrać pomiar punktowy bądź matrycowy oraz dopasować scenariusz działania AutoFocus’a. No i – co raczej nie powinno nikogo szokować – zdjęcia wychodzą po prostu bajeczne, obłędne.

Pewnego rodzaju atrakcją może być także dla Was zwolnione tempo. Samsung dołączył do grona firm, które dają możliwość rejestracji materiału przy 960 klatkach na sekundę. Możemy też wybrać, czy odpowiedni moment do zastosowania efektu ma wyłapać oprogramowanie czy też my, klikając na odpowiednią ikonkę samodzielnie. Wypada stwierdzić, że oprogramowanie radzi sobie z tym zagadnieniem naprawdę dobrze, dlatego też sądzę, że warto mu zaufać.

Zakres rozdzielczości dla zdjęć przedstawia się następująco:

  • 12 Mpix (4:3),
  • 6,2 Mpix (4:3),
  • 9,1 Mpix (16:9),
  • 3,7 Mpix (16:9),
  • 7,9 Mpix (18,5:9),
  • 9,7 Mpix (1:1),
  • 4,7 Mpix (1:1).

Możemy też zapisywać pliki w formacie RAW. Warto też włączyć w ustawieniach na stałe HDR’a, który subtelnie podkręci frejestrowane przez urządzenie barwy. Za oknem mamy już złotą jesień, więc warto dać HDR’owi szansę na wykazanie się w tych warunkach. Nie powinniście być zawiedzeni 😉

Rozdzielczości wideo to kolejno:

  • UHD (60 FPS),
  • UHD,
  • QHD,
  • Full HD (60 FPS),
  • Full HD,
  • 18,5:9 (2224 x 1080),
  • 1:1 (1440 x 1440)
  • HD.

Aparat można podsumować bardzo prosto. Najlepszy bądź jeden z najlepszych, jakie na dziś dzień można odnaleźć na sklepowych półkach. Bez znaczenia, czy fotkę robicie po zmroku, nad ranem, w słoneczny dzień czy w niezbyt dobrze doświetlonej przestrzeni. Note 9 po prostu sobie poradzi. I zazwyczaj zrobi to w taki sposób, że zdjęcia z dumą będziecie mogli wrzucić w Wasze media społecznościowe. Dobrze wypada też aparat na froncie. Więcej niż dobrej jakości selfie jak najbardziej są w zasięgu.

Moduły i łączność

Telefon, który kosztuje takie pieniądze po prostu nie ma prawa zawodzić w kwestii modułów i łączności. Miło mi Was poinformować, że Note 9 najzwyczajniej w świecie nie daje ciała. Mamy możliwość podpięcia dwóch kart SIM, a NFC, Bluetooth 5 czy szereg innych pasm łączności to po prostu standard. Pamiętajcie też o tym, że jeśli dołożycie trochę pieniędzy, to możecie nabyć Note’a9, który będzie oferował aż 512 GB pamięci wbudowanej.

Podczas moich testów jakość rozmów nie pozostawiała w zasadzie najmniejszych powodów do narzekań. Wszystko działało płynnie. GPS był w zasadzie bezbłędny, błyskawicznie łapiąc fix’a. Bardzo podobała mi się jakość trybu głośnomówiącego. Mikrofon zbiera głos po prostu świetnie. Nawet przy uchylonym oknie w samochodzie, szumy czy zniekształcenia dźwięku były trzymane w ryzach. W tym akapicie chyba również nie uda mi się wskazać żadnej zauważalnej słabostki Note’a 9.

Podsumowanie

Samsung Galaxy Note 9, to w zasadzie smartfon kompletny. Świetnie uzbrojony, oferujący wiele w każdym możliwym aspekcie. Dobre wrażenie potęguje zresztą niezła bateria, a także autorska nakładka producenta, Samsung Experience. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić, żeby ktoś z Was mógł narzekać na takie cechy urządzenia, jak zabezpieczenia biometryczne, multimedia czy wyświetlacz, który nawet pod słońce potrafi zaskoczyć świetnym i czytelnym obrazem.

Samsung galaxy Note 9 ; fot: własne

Rysik, czyli jeden z największych wyróżników tej linii, przeszedł subtelną rewolucję. Długie na ledwie parę centymetrów zawiniątko wreszcie oferuje łączność bezprzewodową z prawdziwego zdarzenia, a za sprawą zastosowania odważnej, żółtej wersji kolorystycznej, można też mówić o charakterze i dość szeroko rozumianej indywidualności. Mając w pamięci nudny, do pewnego stopnia przewidywalny wygląd tego elementu smartfona w zeszłorocznym Note 8, uznaję ten element konstrukcji za krok w dobrą stronę.

Gdybym już koniecznie musiał wskazać jakąś wadę urządzenia, to w zasadzie można narzekać tylko na szklaną obudowę, która miewa tendencje do tego, żeby się palcować. Ot, tyle wad. Wydaje mi się więc, że jest to konstrukcja bliska ideału, która mimo dość wysokiej ceny początkowej, zasługuje na Waszą uwagę.

Plusy i minusy

+ bajeczny aparat,

+ świetny wyświetlacz,

+ topowa wydajność i kultura pracy,

+ odświeżony i znacząco ulepszony rysik S-Pen,

+ zadowalająca (jak na obecne realia) bateria,

+ świetne brzmienie nakręcane przez głośniki stereofoniczne,

+ DualSIM,

+ wsparcie dla ładowania indukcyjnego.

 

– obudowa się palcuje

 

na zdjęciu głównym: Samsung Galaxy Note 9 /fot: własne