Sony Xperia 1 – czy warto kupić w 2020 roku?


Ach, to Sony. Firma już tyle razy wstawała z kolan, a następnie znów notowała niezbyt dobre wyniki sprzedażowe, że można się w tym wszystkim pogubić. Zmianom w ofercie towarzyszyły też trudne do zrozumienia zmiany nazewnictwa serii. A jak w tym wszystkim – tak po prostu, na sucho – radzi sobie Xperia 1 po ponad jedenastu miesiącach użytkowania?


Sony Xperia 1 – obudowa

Szklana (a jakżeby inaczej) bryła telefonu okazała się być bardzo elegancka. Głęboka czerń przekuwa się też na to, że smartfon nie palcuje się, co na pewno zasługuje na słowa uznania. Właściciel telefonu dorobił się na nim jednej rysy i – jak sam mi powiedział – uważa to za bardzo zadowalający wynik. Urządzenie nie jest nijak chronione. Żadnych folii, a nawet szkieł ochronnych. Oznacza to, że producent odrobił lekcję i dobrze uzbroił i zabezpieczył swój produkt.

Stale i niezmiennie nie rozumiem, czemu firma odpuściła ulokowany na tylnej ścianie konstrukcji skaner, by za wszelką cenę wpychać go na boczną ramkę, tuż obok przycisku Power. Powoduje to, że robi się tam tłocznie. Przyciski regulacji głośności nie złapały luzów, a głośniki stereofoniczne, które są ulokowane frontalnie, wciąż wykonują dobrą robotę. Aparat wystaje, jednak to moda, do której niestety musimy przywyknąć. Podsumowując stricte jakość wykonania obudowy i zniesienie przez nią trudów użytkowania, jest bardzo dobrze.

Ekran w Xperii 1 po roku

Ekran o przekątnej 6,5 cala, w formacie 21:9, do tego OLED. A jakby komuś jeszcze było mało, to pracujący w rozdzielczości 4K. Tutaj po prostu nie miało prawa stać się nic złego i… nic takiego się nie stało. Urządzenie okazało się być odporne na próbę czasu, a mimo ciągłej eksploatacji, na ekranie nie pojawiły się żadne duszki czy artefakty. Kąty są świetne, a jasność maksymalna w niczym nie ustępuje temu, co oferują nowsze smartfony.

Konserwatyści docenią też to, że nie ma tu żadnych notchy, dziurek na kamerkę selfie czy innych tego typu atrakcji. Ekran jest taki, jaki powinien być – tradycyjny. Skupia uwagę tylko na prezentowanych treściach oraz czaruje pięknie odwzorowanymi barwami. Naprawdę, życzyłbym sobie, aby inne firmy zainspirowały się Sony i także poszły w tego typu rozwiązania. Czasem mniej znaczy więcej i w tym przypadku ta teza idealnie pokrywa się z rzeczywistością.

Kultura pracy

Snapdragon 855 z Adreno 640 i 4 GB RAM oraz 128 GB na dane. Nic nie ma prawa działać źle. Jasne, w benchmarkach są lepsi zawodnicy, jednak Sony ma to do siebie, że genialnie optymalizuje swoje oprogramowanie. Nie dość, że Xperia 1 szybko dostała Androida 10, to jeszcze polityka aktualizacji trzyma niezwykle wysoki poziom. Jeśli szybkość wdrażania comiesięcznych łatek ma dla Was znaczenie, to powinniście wiedzieć, że Sony przeważnie jest w ścisłej czołówce.

Soft nie jest zbyt rozbudowany. Oczywiście, mamy tu bardzo lekką nakładkę od Japończyków, jednak nie liczcie na wiele zaawansowanych aplikacji. To nie ta filozofia. Sony powoli przestawia się na aplikacje od Google i „wycina” swoja apki. W mojej opinii jest to błąd, jednak raz, że producent szuka oszczędności, a dwa, że zamienniki od Google często prezentują równie wysoki poziom. Tak czy inaczej, na jakość działania w żadnym aspekcie nie można narzekać. Po roku telefon po prostu śmiga.

Sony Xperia 1 po roku – biometryka

Sony weszło w technologię, która pozwala odblokować urządzenie po zeskanowaniu wzoru naszej twarzy. Nie jest to już obecnie żadna nowość, jednak miło odnotować, że Xperia 1 również oferuje ten tryb. Co ważne, ten działa całkiem dobrze. Kilkunastokrotnie usiłowałem zagiąć smartfona i celowo dążyłem do odblokowania go w kiepskim świetle, a smartfon za każdym razem wychodził z tej próby zwycięsko. To rzecz, którą bezapelacyjnie warto pochwalić.

Skaner linii papilarnych wzbudza u mnie mieszane uczucia. Do tej -delikatnie mówiąc – dziwnej lokacji długo musiałem się przyzwyczajać. Nie jestem w stanie pojąć, dlaczego Sony rozdzieliło czytnik od przycisku Power. Paradoksalnie, przycisk jest ulokowany na świetnej wysokości, zarówno dla osoby leworęcznej jak i praworęcznej. Jeśli więc przemożecie się i nauczycie się trafiać w czytnik intuicyjnie, mechanicznie, to z kultury działania tego modułu powinniście być zadowoleni. Mimo wszystko, mam nadzieję, że firma po cichu wycofa się z tego eksperymentu i przeniesie skaner linii papilarnych w lepsze miejsce, choćby na tylną ścianę obudowy.

Sony Xperia 1 po roku – audio i aparat

O głośnikach nie powiem złego słowa. Stereo na froncie to atut sam w sobie. Uważam, że mimo upływu czasu, niewiele telefonów jest w stanie zbliżyć się do poziomu, jaki oferują Japończycy. Trochę dziwi, że maskownica głównego głośnika jest niewielka, jednak w niczym nie odbiera to przyjemności ze słuchania na tym sprzęcie muzyki. Fani audio 3,5 mm muszą uzbroić się w przejściówkę, bowiem Sony zdecydowało się wyciąć ten moduł. Jesteśmy więc skazani na USB-C lub BT.

Potrójny aparat (12 + 12 + 12 Mpix) nie jest najlepszy na rynku. Sorry, Sony ale takie są fakty. Konkurencja z najwyższej półki często daje więcej. O ile w ciągu dnia nie można narzekać w zasadzie na nic, o tyle w nocy można zrozumieć, dlaczego tak mało fotografii nocnych jakie znajdują się w wiodących social mediach jest wykonywanych właśnie tym sprzętem. Mam też takie dziwne wrażenie, że po aktualizacji do Androida 10 z jednej strony poprawiono ostrość i bokeh, ale odbyło się to kosztem zwiększenia czasu, jaki telefonowi jest niezbędny do wykonania fotki. Super Slow Motion to wciąż perełka, jednak nie jest to już wyróżnik. Konkurencja często daje więcej.

Sony Xperia 1 w 2020 roku

Mam dylemat. Nie jestem w stanie jednoznacznie powiedzieć, że jest to telefon dobry lub zły. Miesza on ze sobą te cechy. To trochę tak, jakbyście przepyszną pizzę (czytaj: wybitny ekran, świetny dźwięk, wzorowa kultura pracy) polali tanim sosem kupionym w spożywczaku. A potem okazałoby się, że ten sos zbliża się do terminu ważności (czytaj: przeciętna bateria, w odniesieniu do flagowej konkurencji tylko dobry aparat, nieintuicyjnie ulokowany skaner).

Niby można takie danie zjeść, ale wrażenia będą mieszane. Ci, którzy kochają pizzę (fani Sony) stwierdzą, że jest całkiem dobrze. I ja, jako wieloletni fan marki naprawdę to rozumiem. Ale osoby, które gustują też w innych daniach (a więc miały styczność z flagowcami innych producentów) zwrócą uwagę na to, że w kilku kwestiach jest po prostu średnio, bylejako. Wiele zależy od indywidualnych preferencji, dlatego tym razem pozwolę sobie nie wyrazić jednoznacznej opinii. Poczekam na Xperię 1 II, która już w czerwcu ma wejść do przedsprzedaży w Polsce.