Samsung Galaxy S10E ma parę ciekawych cech, które wyróżniają go na tle pozostałych urządzeń, które firma chce pokazać w lutym. Najważniejsza z nich to płaski wyświetlacz, wolny od charakterystycznych dla producenta, zagiętych ramek. Nie jest to jednak jedyna różnica. Zresztą, zobaczcie sami.
Tani flagowiec „made by Samsung”?
Wypada rozpocząć od tego, że nazwa „Galaxy S10E” nadal jest nazewnictwem nieoficjalnym. Ostatecznie bowiem nie wiemy, jak producent zdecyduje się promować urządzenie. Co poza płaskim wyświetlaczem, tak zwanym „flat’em”? Przede wszystkim jego rozmiar. Będzie on mniejszy aniżeli w pozostałych urządzeniach z linii Galaxy S10. Będzie posiadał przekątną, która wynosi 5,8 cala. Druga z różnic dotyczy optyki głównej. Ta będzie składać się z tylko dwóch matryc.
Galaxy S10E zaoferuje także skaner linii papilarnych, który będzie ulokowany na prawej ścianie obudowy. Rozwiązanie będzie zapewne dość podobne w swoim wyglądzie i działaniu do tego, co mogliśmy odnaleźć w Galaxy A7. W tym samym czasie droższe wersje flagowca będą posiadać skaner, który będzie zintegrowany z wyświetlaczem. Spodziewamy się też przycisku dedykowanego dla asystenta Bixby oraz portu słuchawkowego 3,5 mm.
Urządzenie ma rzekomo być dostępne w tylko jednej wersji. Odnajdziemy w nim 6 GB RAM oraz 128 GB na dane użytkownika. Samsung nie stroni od wsparcia dla kart microSD, dlatego też nie zdziwi mnie obecność tego modułu w urządzeniu. Smartfon powinien być dostępny w trzech wersjach kolorystycznych: Prism Black, Prism Green oraz Pearl White. Nie wiadomo jeszcze kiedy oraz na jakie rynki trafią dwie kolejne wersje kolorystyczne: żółta oraz niebieska. Spodziewamy się, że w chwili debiutu urządzenie może kosztować 750 euro, co przekuwa się na kwotę zbliżoną do 3200 złotych.
źródło: WinFuture
na zdjęciu głównym: Samsung Galaxy A7 2018, fot: własne